-Niall
nie bądź frajerem. Twoi starzy pojechali na weekend do Irlandii, ty
jesteś sam. Pełnoletni.-zaznaczył Zayn, trącając moje ramię.
Jaki on potrafił być frustrujący. -Ja bym skorzystał, bo twoi
rodzice są – bez urazy - , ale dziwni. Wypuścili cię gdzieś
kiedyś? Byłeś na jakiejś imprezie? Paliłeś cokolwiek? Czy ty w
ogóle kiedykolwiek piłeś?
-No...
nie.-jęknąłem odstawiając kubek z herbatą na wypolerowany przez
mamę blat. Moja matka była cholerną pedantką, całe szczęście
że tego po niej nie odziedziczyłem. Mam zwyczaj rozrzucać swoje
rzeczy gdzie popadnie.
-Słodki
Allahu, czy ty to słyszysz? Czy ty to kurwa słyszysz?-Zayn uniósł
ręce ku górze, głośno wzdychając.-Jak tak dalej będzie, to
zostaniesz prawiczkiem do emerytury.-zauważył, siadając na blacie
i machając nogami. Sięgnął po jabłko i wgryzł się w nie, wciąż
na mnie patrząc. Zgromiłem go wzrokiem i zabierając mu owoc sam
zacząłem go jeść.-No co? Taka prawda Niall. Sorry stary, ale nie
widzę cię przed dwudziestką z jakąkolwiek laską, tym bardziej
przez ciebie zaliczoną.-pokręcił z współczuciem głową, a ja
przystanąłem uważnie go słuchając.